Toskanii nie trzeba przedstawiać nikomu. Znamy ją z kultowych filmów, kolorowych magazynów oraz z barwnych pocztówek przesyłanych nam przez najbliższych z pozdrowieniami ze słonecznej Italii. Pofalowane pagórki, kręte drogi, cedry, czerwone maki, winnice i skąpane w słońcu stare kamienne miasta to wizytówka Toskanii. Choć Siena, Piza i Florencja to najsłynniejsze miasta regionu, to istnieje też Toskania mniej znana. Dziś zapraszam Was do jej poznania.

Znajdź swoje miejsce
Toskania jest olbrzymia i nie ma się co okłamywać — na jej zobaczenie nie wystarczą nawet dwa tygodnie. Nasz pobyt rozbiliśmy na dwa etapy. Pierwszy zakładał lenistwo na kempingu zlokalizowanym okolicach San Vincenzo i zwiedzanie południowej Toskanii wraz z jej wybrzeżem. Drugi tydzień zaś spędziliśmy w wiejskim domku zlokalizowanym w odległości 15-minutowej podróży pociągiem od Sieny. Trzymaliśmy się jednak na uboczu i delektowaliśmy się wiejską sielanką i małomiasteczkowym życiem.





Region Chianti
Chianti to kwintesencja Toskanii. Jeśli szukacie pofalowanych pagórków, długich białych dróżek wzdłuż cedrowych alei, które prowadzą do usytuowanych na ich końcu kamiennych rezydencji, to właśnie tutaj powinniście zacząć swoją podróż. Czarny kogucik na złotym tle to symbol Chianti Classico — słynnego na cały świat czerwonego, wytrawnego wina. Produkuje się je w pięknie usytuowanych na szczytach pagórków winnicach, dostępu do których strzegą bogato zdobione, kute, wysokie bramy. W logo winnic beczki, winogrona, Bachus…
Podniebieniami Chianti rządzi zaś Dario Cecchini — jeden z najsłynniejszych włoskich kucharz, którego restauracje zlokalizowane są w Panzano. Jego piękną historię, ale i filozofię życia oraz kuchni, można poznać w świetnym dokumencie Netflix „Chief’s Table”. Gorąco polecam obejrzeć ten odcinek przed wyjazdem do Toskanii.





Bez GPS przez Chianti
Warto przejechać się krętymi, górzystymi drogami przez Castellina in Chianti, Radda in Chianti, Panzano in Chianti do Greve in Chianti. Koniecznie zatrzymajcie się w którejś z tych miejscowości, ale moim zdaniem nie warto we wszystkich czterech. Są to wszak najpopularniejsze miasteczka mikroregionu Chianti, a my przecież szukamy Toskanii spokojnej, bez autokarów pełnych turystów, uzbrojonych w selfie sticki.
Badź co bądź, targ w jednej z tych miejscowości to punkt obowiązkowy wycieczki. Rolnicy i handlarze wędrują codziennie z miasta do miasta. O terminarz targów warto podpytać dziadków wygrzewających się na ławeczkach w toskańskim słońcu. W Montalcino targ jest w piątek, w San Gimignano w czwartek, a w Greve in Chianti w sobotę. W inne dni targi odbywają się w Lucce, Sienie i Pizie. Po zakupowym szaleństwie obfitującym w szynki, sery i oliwę, warto otrzeźwić się szybkim i mocnym espresso w jednym z zatłoczonych barów, a następnie wrócić do samochodu i … wyłączyć GPS.
To właśnie tutaj warto zboczyć z głównej drogi SR222 i pokrążyć po szutrowych drogach między winnicami. Dopiero wtedy ma się możliwość obcowania z tym, po co przyjeżdża się do Toskanii — zielone wzgórza porośnięte winogronami, pośród których rozsiane są maleńkie miasteczka i kilkusetletnie kamienne wille. Tak właśnie trafiliśmy do Montefioralle.




Miasteczko stu mieszkańców
Do Montefioralle trafiliśmy zupełnie przypadkiem, podróżując przez Chianti. Jak większość miasteczek w regionie, także i ono jest średniowieczne. Sam dojazd zajmie Wam dłużej niż zwiedzanie, ale warto tu wstąpić, aby w ciszy pokrążyć po kamiennych ulicach i popatrzeć na stare fasady domów i starodawne szyldy. Montefioralle ma zaledwie 100 stałych mieszkańców i jest grodem nietkniętym duchem czasu. Działa tutaj zaledwie jedna, ale wysoko oceniana restauracja — Taverna del Guerino. Za to wyjazd z miasta szutrową drogą w kierunku autostrady Siena — Florencja będzie nie lada przygodą. Piękne widoki gwarantowane! Toskania mniej znana jest właśnie w takich miejscach, poza trasą wytyczoną przez GPS.






Gorące źródła inne niż znamy
Pogoda w czerwcu była kapryśna, dlatego mieliśmy w zanadrzu plan B, który zakładał atrakcje mimo niepogody. Gorące źródła we Włoszech to nie lada gratka dla podróżników! Korzystanie z ich dobrodziejstw jest atrakcją samą w sobie! Nie są to basenowe kompleksy, do których przywykliśmy w Polsce. Gorące źródła w Toskanii są ukryte wśród pól i wysokich traw. Często są to małe, okalane kamiennym murkiem sadzawki, dostępne dla wszystkich i zupełnie darmowe. Zostawia się samochód na poboczu drogi i wskakuje do rozgrzanych wód termalnych.

Źródła te były dla nas sporą atrakcją, ale wybierając się tam, trzeba liczyć się z brakiem jakiejkolwiek infrastruktury. Nie ma toalet, pryszniców, leżaków czy baru z napojami. Źródłom tym towarzyszy też niekiedy mniej lub bardziej intensywny zapach „zgniłego jaja”, który jest niczym innym jak zapachem siarki. Jest tu bardzo prosto i ascetycznie. Koc, ręczniki, własny prowiant — jak za czasów mojego dzieciństwa, gdy rodzice zabierali mnie i moje rodzeństwo nad rzekę w niedzielne popołudnie.
Największe wrażenie zrobiły na nas źródła Termie di Saturnia. Woda o temperaturze 37 stopni Celsjusza spływa przez trawertynowe zagłębienia, tworząc spektakularne baseny termalne. Im wyżej położony basen, tym woda cieplejsza. Moja Spółka miała tam raj — przez pół dnia okupowali niewielki basenik z ciepłą wodą i budowali zapory z kamyków.


Le Caldane to starożytne łaźnie termalne z okresu rzymsko-etruskiego. Źródło termalne wychodzi ze skały wapiennej pod wzgórzem Pietreto. Woda w basenie jest niezwykle przejrzysta. Dno wyłożone jest drobnym żwirkiem, a teren wokół łaźni to sporych rozmiarów łąka otoczona rozłożystymi starymi dębami. Temperatury woda jest stała i wynosi 22 stopnie Celsjusza. Idealne miejsce na upalne dni. Taka właśnie jest Toskania mniej znana.


Jeśli macie ochotę odwiedzić źródła termalne, to zapiszcie na swojej liście także Bagni di Petriolo, Bagni San Filippo, Bagni di Lucca i pięknie położone Bagno Vignoni.
Colle di Val d’Elsa
Colle di Val d’Elsa okazało się świetną bazą wypadową zarówno do Sieny, regionu Chianti, jak i pobliskich uroczych średniowiecznych miasteczek takich jak Volterra, Montereggioni czy San Gimignano. Nie jest to miasteczko typowo turystyczne i to chyba nas w nim zachwyciło. Godne uwagi jest zwłaszcza stare miasto położone na wzgórzu. Aby się do niego dostać, można wybrać wędrówkę starą kamienną drogą, albo skorzystać z widny! Jej szyb został wydrążony we wzgórzu, co było świetną atrakcją. Nasza Spółka uwielbiała wędrówkę głębokim ciemnym tunelem, na końcu którego znajdowała się przeszkolona winda, która wywoziła nas na górny poziom miasta.



Colle jest otoczone murami i ma kilka bram wjazdowych. Jego stara część jest dość długą ulicą poprzecinaną uroczymi placami i skwerami, pełna kawiarni, małych galerii i sklepików. Na wszystkich placach których toczy się prawdziwe dolce vita. Prosecco i espresso leją się tu strumieniami, a wokół słychać gwar radosnej włoskiej paplaniny.







Ot, pagórki!
Toskania mniej znana to ta, której nie znajdziecie w przewodniku. To podróż bez celu wokół słynnych miast, nie do ich centrów. Prawdziwej Toskanii nie znajdziecie w Sienie, Pizie czy Florencji, bo leży ona gdzie indziej. Wśród butelkowej zieleni wzgórz i gajów oliwnych, wśród przejrzystych wód termalnych i w maleńkich wsiach i miasteczkach. Tam jej szukajcie!
Jedni mówią, że gdyby Toskania nie doznała mocnej ingerencji człowieka i nie została obsadzona winoroślą i oliwkami, to byłaby zwykłą, nudną krainą z pagórkami. Inni twierdzą zaś, że kto raz tu trafi, zrozumie tych, którzy jeżdżą do Toskanii co roku. Jak jest w rzeczywistości? Przekonajcie się sami!




Masz ochotę na więcej podróży z Weselakową i Spółką?
Kliknij w poniższy baner, a przeniesiemy Cię w kolejne piękne miejsce!

